"Peacock" ma cechy bardzo typowego amerykańskiego debiutu: jest społeczny problem, znani
aktorzy z kamiennymi twarzami, ale pal licho! fajnie mi się go oglądało :) Michael Lander, z kolei,
dobrze pilnuje swojej tożsamości. Jego zdjęcia nie znalazłem nawet na Wikipedii!