Niech żyje cesarz, wiwat podejrzani politycznie żołnierze !
Wspaniały film, doskonale oddający klimaty tych czasów. Jeden jedyny minus że dość poważnie zmieniono wiele rzeczy jeśli się porówna z książką. Od razu mi się przypomina opowieść dziadka. Służył on pod Austro-węgierskim sztandarem, jego ojciec mój pradziadek, służył u Prusaków. Drugi pradziadek ze strony babci służył w Carskiej armii a jego brat poległ w Polskich Legionach i wszyscy osobno walczyli w tej samej wojnie :D Tragi-komizm tej i podobnych sytuacji podczas tego konfliktu przebija przez każdą minutę filmu. Dla mnie bomba.
Wiem, że komentarz napisany wieki temu, ale powinieneś/powinnaś się wstydzić za to co napisałeś/aś. A potem się dziwicie, że My - Ślązacy, niekoniecznie mamy pozytywny stosunek do takich chamów jak Ty (indywidualnie, nie zbiorowo - do Polaków).
Oj tam zdecydowana większość Ślunzaków opowiedziała się w referendum za Polską, i w Powstaniu ślicznie stawali.
Mój pradziadek brał udział we wszystkich trzech powstaniach, ale w domu musiał mówić po niemiecku.
Moja babcia była Litwinką a w domu mówiła tylko po polsku, i tego samego wymagała ode mnie, żadnych anglicyzmów itp Poprawna polszczyzna obowiązkowa, a znała język litewski, rosyjski, jidysz, francuski. Kiedyś mi powiedziała że nie ważne jakim językiem mówisz, ważne kim się czujesz i czy szanujesz inne narodowości. Ona szanowała tak że w domu polskim miało się mówić po Polsku i basta, na Litwie i potem w Anglii u rodziny mówiło się po litewsku, w domach u swoich koleżanek żydówek przed wojną rozmawiała w jidysz (mieszkała w żydowskim miasteczku na Litwie). W wyższych sferach mówiło się po francusku, a w majątku prababci na Ukrainie po rosyjsku z tubylcami. Ja do dziś na Śląsku albo na Kaszubach staram się jak mogę żeby zrozumieć autochtonów, tylko że czasem są zabawne sytuacje i np Jak mam iść do Hasioka to idę do sklepu :)