To jedna z rzeczy, której mi szkoda, jeśli chodzi
o dawne polskie kino. Że nie doczekaliśmy się czegoś
na kształt polskiego "Hammer'a".
Lokis, WIlczyce, czy choćby miniatura "Upiór" Lenartowicza,
pokazywały, że od czasu do czasu twórców ciągnęło
do takich kostiumowych filmów grozy, ale było to punktowe,
raczej eksperymentalne. Nie szło za tym nic więcej.
Kino gatunkowe w dużej mierze u nas leżało.
Hammer Horror też nie produkował wybitnej sztuki.
Bazował na kreacjach aktorskich, charakteryzacji, dekoracjach,
muzyce. U nas aktorów nie brakowało. Z charakteryzacją i dekoracjami
też byśmy sobie poradzili. A pomysły ? No cóż, słowiańszczyzna
horrorem stoi.
Niestety, nie ruszyło